Chociaż ja, jak już wiecie, chętnie bym go właśnie jutro rozpoczął. Bo wczesna jesień ma zupełnie inny wymiar i chłonie się ją inaczej. Niestraszne mi zimne poranki, grube skarpety na nogach przy czytaniu na tarasie, ogrzewanie w samochodzie i mgły.
Od kilku dni słońce świeci rzadziej i jest przeplatane chmurami, liście gdzieniegdzie przybierają barwę sepii, a w ogródkach powoli trwa zbieranie plonów. Za płotem starsi sąsiedzi wspominają wakacje z wnukami, które były najlepszymi chwilami w życiu chłopaków. Jutro dzieciarnia rozpocznie pierwszy rok nauki w szkole. Kosze jabłek w sadzie mojej babci, ogromne dynie, słoneczniki w połowie zjedzone przez wróble i późne maliny, słodsze niż te wczesne. To jest właśnie magia, którą lubię.
To wszystko widać. Nostalgia, tęsknota i cisza. Potworna jesienna cisza.