O Małdze już pisałem. Zatem bez powtórzeń. Dziś nie łamiemy zakazów, nie wjeżdżamy autem do lasu, nie straszymy zwierzyny w rezerwacie. Odpukać w niemalowane, ja tak nie robię, ale znam kilku cwaniaczków z miodem w uszach. Wsiadamy na rower i pokonujemy ok. 30 km. Trasa okrężna wiedzie przez tereny dawnego poligonu, obecnego rezerwatu, przez wsie Kot - Zimną Wodę - Wały - Małgę - Kot. To mój mazurski żywioł. Zapraszam na najdłuższy post na świecie, jeśli przetrwacie, będę zaszczycony.
Kamienny kościół w Zimnej Wodzie zbudowano w 2004 roku przy wsparciu finansowym
myśliwych i leśników. Co 2 lata odbywają się tu
wojewódzkie obchody święta św. Huberta. Wnętrze świątyni zdobią poroża, z nich również wykonane są żyrandole. Zimna Woda otoczona jest przez jeziora Czarne, Dłużek, Szewc, Szewczyk, Trzcinowe oraz Omulew.
Dziś w Wałach panuje niezmącona cisza, którą bardzo lubię. Wieś została założona w 1708 r. na miejscu dawnej osady leśnej w ramach osadnictwa szkatułowego. Zachowało się kilka budynków drewnianych z końca XIX w., jedne z najlepiej zachowanych przed-krzyżackich wałów obronnych, później wykorzystywanych podczas wojen ze Szwedami (nazywane są również Wałami Szwedzkimi) oraz cmentarz ewangelicki z zachowanymi napisami gwarą mazurską na nagrobkach.
Wjazdu na teren dawnego poligonu strzegły budki strażnicze. Zlokalizowane są w Wałach i Kocie. Od roku 1954 na tych terenach
zaczęło funkcjonować wojsko. Poligon istniał tu do roku 1993 i obejmował ponad 8 tys. hektarów. Na potrzeby armii wybudowano wiele obiektów, osuszono też teren. Smutną pozostałością po komunistycznych rządach jest wieża kościelna w zlikwidowanej wsi Małga. Dziś tereny te włączono do strefy rezerwatu przyrody Małga, który obejmuje zabagniony odcinek doliny Omulwi. Zające żyją tu oczywiście bezstresowo, jak to bywa w rezerwatach, nigdy nie widziały na oczy człowieka. Szczęściarze.
Jeżeli ktoś będzie zwiedzał skansen w Olsztynku to zapewne natknie się na akcent kotowski. Właśnie tam przeniesiono dzwonnicę z początku XX w., która była usytuowana w środku wsi. Używano jej na wypadek pożaru lub do oznajmiania ważnych wydarzeń. W okresie
letnim i jesiennym dzwony dzwoniły też w każdą sobotę po zachodzie
słońca, obwieszczając zakończenie tygodnia roboczego.
Początki wsi Kot datują się na wczesne lata XVII wieku. W XVIII wieku
dokumenty określały miejscowość jako produkującą smołę (pracowało tam
wtedy pięciu smolarzy). Do roku 1945 wieś nosiła nazwę Omulefofen (niem. Omulewski Piec). We wsi znajdowała się też szkoła, wybudowana prawdopodobnie w latach 90. XIX w. Następnie ulokowano w niej zakład produkujący plastikowe zakrętki. Budynek przetrwał do dziś (ostatnie zdjęcie).
Poligon był wykorzystywany tylko dwa razy w roku - wiosną i jesienią.
Ćwiczenia trwały na ogół półtora miesiąca. W cieniu poligonu wcale nie żyło się źle, bo żołnierze to przecież dobrzy ludzie. Przejeżdżając przez pobliskie wsie, częstowali dzieciarnię sucharami, mieszkańcom dawali kawę w kostkach oraz konserwy. A kto w latach 80. jadł ananasy czy banany lub delektował się kiełbasą, właśnie miejscowi, bo przecież generalicji żyło się lepiej. W rejonie nieistniejącej wsi Sadek wzniesiono wieżę obserwacyjną, z
której wyżsi rangą wojskowi oglądali poczynania żołnierzy podczas
ćwiczeń na poligonie. Do tego liczne polowania na zwierzynę, biesiady, pobyt w pobliskich willach letniskowych. Po likwidacji poligonu pozostały budynki, auta, maszyny. Większość rozszabrowano, dziś nie ma już po wielu śladu.