Są takie chwile, kiedy nie chce mi się wyjeżdżać daleko. Wolę zostać tu, na miejscu.
Lubię odczuwać przyjemną ciszę, która uspokaja i odpręża. Słyszeć jak woda uderza delikatnie o burtę, widzieć potężne obłoki i gapić się w nie beztrosko. Przecież już po ułamku chwili przestają być te, a zaczynają być inne. Ich właściwością jest nie powtarzać się nigdy w kształtach, odcieniach, pozach i układzie. A nad głową, jak sztylety, przecinają powietrze rozkrzyczane stada jaskółek. Jeszcze dołożę poranne pianie koguta, nocne trzepoty nietoperzy przy połówce księżyca, soczyste maliny oraz smak kremu z kurek pani Ireny. I co Wy na to? To jest prawdziwa magia natury. Zaczynamy sezon na Warmii.